Strona 1 z 1

Stacja Kino

PostWysłany: 17 Mar 2013, 06:50
przez Kloze
Wrocławski Dworzec Główny zamieni się dziś w w Stację Kino. Przez cały dzień będzie można oglądać filmy z udziałem Zbyszka Cybulskiego oraz z dworcem w tle. M.in.: "Stawka większa niż życie", "Mniejsze niebo", "Popiół i diament", "Do widzenia, do jutra" czy "Pociąg". Prócz seansów odbędą się też gra miejska, warsztaty animacji dla najmłodszych, koncert zespołu Lebowski. Dzisiaj można też będzie zobaczyć multimedialną wystawę o wrocławskim dworcu oraz posłuchać wykładu na temat dworcowych neonów. Zapisy i szczegółowe informacje można znaleźć na stronie http://www.stacjakino.pl

PS: Sam się właśnie dowiedziałem.

Re: Stacja Kino

PostWysłany: 23 Mar 2013, 07:15
przez Kloze
Oczywiście byłem, choć dowiedziałem się bardzo późno. Poszedłem na "Stawkę większą niż życie" i "Mniejsze niebo". Niestety wbrew zapowiedziom seanse wcale nie odbywały się w pomieszczeniu dawnego kina dworcowego, a dokładnie po przeciwnej stronie budynku w sali, której część kiedyś była zaadaptowana jako dworcowa kapliczka (jak ta w Częstochowie w przejściu nad peronami, tylko z trochę mniejszym rozmachem).

Jeśli chodzi o Klossa, spodziewałem się zobaczyć odcinek, w którym jedną z głównych ról grał wrocławski dworzec jako dworzec w jednym z większych miast III Rzeszy. Był też inny odcinek, w którym kolej odgrywała znaczącą rolę. Był też odcinek z dworcem gdańskim w tle (nie tym w Warszawie ). Tymczasem był jakiś taki, w którym ledwo pojawiała się nieznana mi stacja kolejowa i to na zdjęciu. Bu.

O "Mniejszym niebie" tytułem akcji Stacja Kino powiem, że w połowie film ten był kręcony na wrocławskim dworcu. I choć już go kiedyś widziałem, liczyłem na szczególny klimat, jaki nadać miała sama stacja. Niestety nic z tych rzeczy.

Tyle że przyczyn mojego ogólnego niezadowolenia należy się raczej doszukiwać w niedociągnięciach organizacyjnych, w wielu detalach o które twórcy nie zadbali. Na wstępie kompletnie nie wiedziałem, gdzie mam się udać. Nikt niczego nie wiedział, nie było żadnych informacji. Spotkałem innych błąkających się podobnie jak ja i to w tym samym celu. Przypadek sprawił, że zdążyliśmy na seans. Sala nie była w ogóle zaciemniona - fakt, że sama w sobie jest już dosyć ciemna, jednak dla klimatu przynajmniej okna od strony ulicy winno się zasłonić. Nagłośnienie bez przerwy pierdziało. Najprawdopodobniej żeby to pierdzenie nie było zbyt uciążliwe, głośność była ustawiona na minimum, przez co też film był momentami ledwo zrozumiały.

Nie starczyło mi sił, by dotrwać do wykładu o wrocławskich neonach. W sumie to żałuję, że za główny cel nie obrałem tegoż właśnie wydarzenia, naiwnie licząc na niepowtarzalny klimat dworcowego kina. Ogółem mam wrażenie, że za tę imprezę ktoś wziął niezły szmal z Unii. I odwalił ją na odczepnego.