Nie spodziewałem się relacji z jazdy do/od Hrubieszowa w Świętokrzyskim Okręgu, ale to nic. Mój dojazd wyglądał zupełnie inaczej, a to dlatego że mam do Hrubieszowa w linii prostej na wschód i taki kierunek jazdy zamierzałem obrać, no prawie. Przy okazji tego zaliczania Hrubieszowa chciałem zrealizować wcześniej i po Częstochowie jakiś większy przejazd, stąd moje zapytania telefoniczne do IC o honorowaniu podróżnika i podsyle wagonów.
Taki był zamiar - na podróżniku już od Rzeszowa - objazdowym Hetmanem i zaliczanie łącznicy Przeworska. Kontrowersyjna mgła i słaba widoczność
na drodze pozwoliły mi na dojazd aby do Stalowej Woli no i tam dużo czasu na czekanie w Rozwadowie. Hetman od Rzeszowa przyjechał spóźniony
a z Rozwadowa to już w ogóle...najpierw padła SU45-220 i całe szczęście że obok jest szopa Cargo bo inaczej to trzeba byłoby poczekać sobie na spalinowego loka. Kiedy już znalazła się zastępcza ST45, zakończyły się te wszystkie manewry, sprzęganie, próby hamulca opóźnienie odjazdu wyszło prawie 1,5 godziny. A podobno ten podsył wagonów z Grochowa miał opuszczać Lublin po 22 i bałem się nie uda się zdążyć spóźnionym Hetmanem. Największą pomoc uzyskałem od obsługi pociągu Hetman - bez problemu wypisali podróżnika to jeszcze dowiedziałem się że podsył zatrzyma się
w Zamościu około 3.00 tylko po to aby wsiedli kolejarze i nie warto wysiadać w Zawadzie aby wbić się na skład podczas zmiany czoła. Hetman z 2 zimnymi lokomotywami: niebieską ST45 [pociągowa ale ma usunięte ogrzewanie] i zieloną SU45 [bo zepsuta] postał jeszcze jakieś dobre pół godziny w peronach Stalowej Woli Południe. Kiedy ruszył to nadrobił trochę nawet do Zamościa, jednak z takim opóźnieniem wyjazdu zajechał dopiero 0.12
Nie powiem, takie opóźnienie było mi na rękę, bo czas oczekiwania na podsył w Zamościu znacznie mi się skrócił a zimno było - mgła i szron.
Przed godziną pierwszą w nocy dojechali ostatnim szynobusem z Rejowca dwaj podróżnicy i poszliśmy na staromiejski Rynek. Jedyny otwarty o tej porze
roku i w nocy lokal a także spacer skróciły czekanie na podsył o półtorej godziny. Po 2.30 na zamojskim dworcu był już naprawdę sporo ludzi:
obsługa, inni kolejarze, mikole [ze statywami] ale również dużo zwykłych pasażerów, wszyscy mieli jechać. Podsył na 4 wagonach z kilkoma rewidentami
[bo zmiany czoła] zajechał punktualnie, wsiedli aby kolejarze i kto zdążył. Przejazd w stronę Hrubieszowa był na wygaszonych światłach wagonów - kopletne ciemności, jedyne źródło światła to noc na zewnątrz i co pewien czas lampy aparatów. Bardzo nie pomogło przy widokach z okna bo mgła,
jednak tory LHS było widać, wtedy bez przelotu. Kiedy już pociąg wjechał do Hrubieszowa - wysiadłem, zaliczyłem stację i odnalazłem PeKiPę.
Odtąd moja relacja pokrywa się z wcześniejszymi, z tą różnicą że ja nie zaliczałem żadnego "nowego" fragmentu trasy.
Dodam, że kartka na szybie to na pewno Wam nie przeszkadzała, bo zwróciłem grzecznie uwagę aby nie zasłaniali widoku, więc nakleili na górnej szybie. Bo w końcu kto z obu stron okna chciał lepiej zaliczać trasę?
Natomiast jeśli chodzi o ten bilet podróżnika to wyszedł z tym cyrk. W pierwszej chwili myślałem że odpuści, zostawiając mnie z wielkim zmartwieniem
że oto mogłem kupić bilet za jedyne 20 a przepłaciłem 69. A jednak: "ten jest nieważny, trzeba kupić za 20 złotych".Zamierzałem się wykłócać i na pewno
nie kupować nic ponadto i marzyło mi się żeby w razie ultimatum "być zmuszonym" wysiąść na jakiejś stacji po drodze - np. w Ostrowcu lub Skarżysku.
Na szczęście kolejna obsługa od Rozwadowa - Panie wiedziały o tym honorowaniu bo tak faktycznie było.
Jeśli chodzi o nasze towarzystwo w przedziale - byli w porządku.
Przerwa na odcinku Skarżysko-Kielce też mnie ucieszyła - odpocząłem pomimo że staliśmy w ostatnim przedsionku.
Od Kielc wróciłem do pociągu specjalnego, ale mnie już nic nie nawróci bo jestem niewierzący. Musiałem pojechać nim dalej bo to był JEDYNY transport
aby zdążyć na przesiadkę w Częstochowie do Zduńskiej Woli. Wbrew temu co napisał Cluzo nie wsiadłem do tych oklejonych wagonów z grupy lubelskiej
ale do tych, którymi jechaliśmy. Nie wchodziłem już na przedziały, bo miałem już z kim rozmawiać w przedsionku, spotkaliśmy ich przed wysiadaniem
w Skarżysku. Pieśni już nie było, przemowy o wspólną walkę w celu zachowania darmowych przejazdów przeciągnęły się do Włoszczowizny natomiast
za Koniecpolem nie było już czasu bo głos z radiowęzła zawiadamiał, że już "zaraz dojedziemy do Częstochowy". Nie było specjalnie jak podziwiać z okna wspomniany odcinek z Kucelinki na Stradom bo i tak wszyscy zbierali się do wyjścia. Skład zajechał opoźniony i na Stadomiu wszyscy udali się w lewo natomiast ja spokojnie w prawo i później coraz szybciej w stronę Częstochowy Osobowej aby zdążyć na pociąg do Zduńskiej, i zdążyłem. Udało mi się wszystko, z wyjątkiem łącznicy Przeworska [mam zamiar w sobotę] a w niedzielę rano linii do Brzegu [mam jeszcze czas]
Ze względu na główny cel podróży - zaliczanie odcinka Zamość-Hrubieszów - nazwałem ją HRUB-Jazda.