Po raz kolejny daliśmy radę. Dzięki wszystkim za miłe wasze towarzystwo i świetną imprezę w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Opóźnieni IR Galicja podniosło moją adrenalinie tylko dla tego, że nie było mi na rękę bić się o miejsca na Głównym w Krakowa, ale spoko mechu dał rady i nadrobił. Jeszcze fajkę zapaliłem na Płaszoiwe.
Michał z Klozetem dali redę z Krzeszowicami. Co prawda podejrzewałem coś, bo jak Michał do mnie dzwonił to szybko się rozłączył pod pretekstem wsiadania do autobusu. Trochę mi się to wydawało dziwne, ale fajnie, że wpadliście na taki pomysł.
Dzięki Michał, że znalazłeś czas i na chwilę pojawiłeś się na PKP Jeździe.
Jeśli chodzi Kloze o Twojego podróżnika to nie tylko Agent widział, ale sam mi pokazywałeś go przed Katowicami jak wysiadaliśmy na fajke.
W Koluszkach oprócz pędzącego radiowozu po peronie zdziwił i ubawił mnie moment jak pijani pasażerowie wyzywali interweniujących policjantów. Ale należało im się, bo interweniowali bardzo długo.
TLK do Warszawy była dla mnie tragiczna. Czymś się podtrułem i za Koluszkami przeszedłem z muszlą na ?Ty?.
W Warszawie nic mi się nie chciało, taki byłem wypluty.
Dzięki dla Cluzo i Marzeny, że wbili na Zachodni spotkać się z nami na chwilkę.
Heppner dał dupy z tym przedziałem dla matki z dzieckiem. No ale nie ma tego złego, bo dzięki temu na cały dzień wbiliśmy do rowerowego.
Na Centralnym dosiada Karol - witamy na pokladzie.
W Hańczy lekarstwo Heppnera postawiło mnie na nogi ? wielkie dzięki Zbychu.
Jeśli chodzi o zwierzęta to pierwszy raz tam traumę przechodził kot. Miauczał do Łap, też na to zwróciłem uwagę.
W Białymstoku już czułem się dobrze. Szybka fajka przy zmianie loka, wkrętka Łukasza, oraz zajęcie całego przemiału przez ekipę stworzyło typowy klimat PKP Jazdy.
Tak SU-ka dala rady w Sokółce. I masz Kloze rację, że ten postój był zbawienny. Lokalizacja sklepu przez Agenta i Klozeta, przyniesione browarni na dalszą drogę, Wawri chodzący po peronie z nasłuchem przy uchu ? czekałem kiedy ktoś go opieprzy z racji czemu to wszystko tak długo trwa. Biedronka cały czas pilnowała przedziały, dzięki czemu mogliśmy na luzaka focić.
Agent dobrze się wkręcił do Suwałk ? brawo.
Trakiszki to jest metropolia. A drogo tam jak cholera. Chyba nikt tam nic nie kupił. Ciekawe fotki, posiłek na peronie, fajka i to zimno, ale w grupie się lepiej marznie niż samemu
Najlepsze było jeszcze jedno. Zdziwienie ludzi pracujących na nastawni jak w wielkim zdziwieniem patrzyli na naszą grupę.
Tak ja wjeżdżała powrotna Hańcza to akcja z peronem na który wjedzie była przednia.
Najpierw staliśmy na peronie 1. Następnie przeszliśmy na peron 2, bo Wojtas stwierdził, że tak pociąg wjeżdża, a po chwili, jak już skład był w peronie przebiliśmy przez bramkę powrotem na peron 1. Tak to Wojtas bywa z tym mieniem i nie mieniem racji.
Wsiadaliśmy z myślą, że w pociągu się zagrzejemy. Ku naszemu zdziwieniu temperatura w wagonie nie była dużo wyższa nie na dworze. Za to bez problemu można było zrobić toaletę wieczorną. Najgorsze w tym było to, że jak człowiek oparł się o ścianę w kiblu to przechodziło przez niego zimno.
Funkcjonariusze SOK znowu okazali się dobrymi ludźmi i byli dla niektórych z nasz łaskawi. Wielkie dzięki panowie. Też trzeba zaznaczyć, że do zmniejszenia wymiaru kary przyczynił się Wawri. Do Białegostoku Jarek dal rady. Opóźnienie pociągu zniwelował (licząc od wyjazdu z Sokółki w stronę Litwy), o przeszło 30 min. Brawo panie mechaniku.
W stolicy szybka przesiadka na TLK 18201 do Krzyża. Ciepło było i ciasno. Niektórzy się nie mieli jak ułożyć, ale lepsze takie warunki niż stanie całą droge.
Krzyż i zamknięta kładka to jest to. Zastanawiałem się z Łukaszem gdzie jest legalne wyjście do miasta, którego nie można było zlokalizować. Po godzinie 4 pojawił się Patryk. Pozrdro dla Ciebie. Choć na chwilkę się pojawił ale to spotkanie na pewno zapamięta dzięki sesji zdjęciowej w Nowym Drezdenku.
Klimat tej stacji na pewno taż będzie pamiętał Wojtas.
TLK do Piły a szczególnie ta zdeklasowana jedynka tak mi się spodobała, że zastanawiałem się czy nie zmienić trasy ?
Zmiana rozkładu w Pile była rozsądnym posunięciem. Zakupy w ABC, kawa i żarcie w przydworcowym barze ? dobre nam znanym ze szlajanek, to było to, czego w Rogoźnie ani w Gołańczy nie znaleźli ? tak się nazywały Kloze miejscowości, której nie pamiętasz.
Wygodny szynotryb i w porządku kierownik umiliły nam drogę tam i powrót do na odcinku Rogoźno ? Gołańcz.
Po opuszczeniu szynobusa Heppner wraca do domu. Nie udało mi się go namówić na dalsza jazdę. Jedno ta miłość jest wielka. Dzięki Heppner za jazdę.
W TLK do Białogardu też nam się udało i zajęliśmy wolny przedział w zdeklasowanej jedynaczce. Czas szybko minął i powoli zacząłem odczuwać, że impreza dobiega ku końcowi.
W Białogardzie panowie szlachta w pośpiechu przechodzą na peron 3. Nie czekając na odjazd Magdy i Wojtka, ale mają pozdrowienia nagrane przeze mnie ? będzie to w filmie.
Dzięki Wojtas za klimacik i jazdę. Biedronka dla Ciebie wielki szacuj za wytrwałość oraz samozaparcie. Pierwsza dziewczyna, która odważyła się przejechać z nami tak długi odcinek i spędzić z nami tyle czasu. Wielkie dzięki za wszystko.
Do Kołobrzegu szybko nam zleciało, a w samym Kołobrzegu też. Tak jak to Kloze napisał: molo, morze, biedronka ale sklep, żarcie na dworcu oraz ładowanie telefonu przez Klozeta na holu dworcowym.
Do Sochaczewa nam nocka zleciała bez jakiś większych zdarzeń. W Słupsku wyskoczyłem na fajkę a chłopaki słuchali co się dzieje. Przy okazji usłyszeli, ze jak TLK do Gdyni będzie jechała to mechu ma na Adama uważać. W odpowiedzi padło ?jego to można?
Agent Tobie też dzięki było spoko. Spisaniem nie martw się. Panwie z SOK musze się wykazać, że pracują.
W Warszawie żegnamy Klozeta, który wkręca sobie jeszcze Łódź. Dzięki Klozecie za jazdę i te browarki w Sokółce.
Karola żegnam z Wawrim na Centralnym. Odjeżdża TLK do Lublina, którą podjechaliśmy razem z nim z Zachodniego. Jak wysiadaliśmy to pasażerowie głośno okazywali swoje zdziwienie ?A skąd oni się tu wzięli?? Karol Tobie też dzięki a w szczególności za książeczki. Dałeś rady znowu.
Do Katowic przez całą drogę gadaliśmy z Wawrim. Co prawda myślałem, że pójdę spać ale kondzio przyszedł po bilety i mi przeszło. Na ostatnie kilometry, bo we Włoszczowej Północ dosiadł się do nas Zajączek, który pochwalił chłopaków SOK, że mu pomogli, zaprwadzająć go do poczekalni i przyprowadzając na peron.
Od Katowic Wawri jechał już sam do Krakowa. Tobie też Wawri dzięki. Fajnie było i wiosną znowu się spotkamy. Mam nadzieję, że w większym gronie. Na wiosnę zrobimy coś na południu, ale o tym w innym wątku w odpowiednim czasie.
Jeśli chodzi o zdjęcia to przesyłajcie do mnie do domu.